sobota, 14 maja 2011

Mówią na mnie Matka Teresa...

Siemka. ;**
No to tak,niektórzy na mnie mówią Matka Teresa -.-

Pomagałam,pomagam i będę pomagać zwierzętom ^^.
Uratowałam już:

Labradora (suczkę) która widocznie uciekła z domu, na szczęście miała na obroży adres.

Okazało się że właścicielka Sisi (tak się wabiła),miała remont a drzwi są otwarte,wszystko skończyło się na szczęście dobrze :).Była jeszcze wtedy ze mną Ola Sambor. :).

Dużego,czarnego psa.Znalazłam go latającego po osiedlu,pogłaskałam go a później odeszłam myśląc że jest czyiś .Przyczepił się do mnie i zadzwoniłam do schroniska,przyjechali i zabrali go :( Mam nadzieję że ktoś się nim zaopiekował.


                                                              2 miesiące.






Następną uratowaną szczęściarą była kotka o imieniu Lilka,dokarmiałam pewne koty.Lilka była najmniejsza i miała gruby brzuszek.Była tak jakby "brzydka",po jakimś czasie ktoś ukradł 2 kocięta (były 4) 1 został.Jeden chłopak zabrał ją i mówił że chce ją sprzedać,uciekła biedna na drzewo, w ogóle jej nie poznałam była taka piękna.Siedziała tam całą noc,na następny dzień poszłam (rano) do administratora osiedla,przyszło dwóch mężczyzn  z drabiną,zdjęli Lilkę z drzewa.Miałam ją przez cały tydzień,szkoda mi jej było oddawać do schroniska była by zamknięta w tej śmierdzącej klatce z innymi kociakami :(.A jeśli nikt by jej nie chciał to po dwóch tygodniach zostałaby uśpiona. :(. Teraz jest u mojego dziadka.Pokażę wam ją jak miała 1 miesiąc (wtedy co była brzydka) i jak miała 2 (wtedy wypiękniała).:
                                                         1 miesiąc (kiedyś)


Były jeszcze inne,ale to napiszę innym razem.Przepraszam ale nie mam ostatnio czasu na pisanie na moim blogu :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz