Po południu przyjechał tata, wziął nasze rzeczy. Przedtem powiedział że zmarł mój chomik.. oczywiście natychmiast zaczęłam płakać, no ale cóż takie rzeczy są nieuniknione :c
Pojechałam do taty, przebrałam się w strój do jazdy konnej i poszliśmy na autobus, na jazdę spóźniłam się aż pół godziny bo były straszne korki...
A więc po nieudanej jeździe samodzielnej na Amancie umówiłam się do p.Olgi na bardziej indywidualne :)
Dostałam Redę, szło mi całkiem dobrze. Stępowałam, kłusowałam i próbowałam później jechać kłusem ćwiczebnym. Robiłam wolty i p.Olga poustawiała mi stojaki i miałam jechać wokół tego wolty i przechodzić do następnej, kilka razy nie mogłam zapamiętać tego "przejazdu" ale wreszcie załapałam i pojechałam całe :D
Oczywiście tata nie robił zdjęć bo powiedział że póki się nie nauczę to nie będę miała zdjęć -.-
Pod koniec jazdy jechałam z kłusa slalomy, było fajnie. Za tydzień kolejna jazda, mam nadzieję że będzie dobrze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz